To tu, to tam Rosja 1989 W³ochy 1992 Wenecja 1994 Krutynia 1995 Turcja 1996 Bu³garia 2002 Lwów 2004 S³owacja 2006 Transylwania 2006 Czarnogóra 2006 Morawy 2006 S³owacja 2007 Rumunia 2007 Wêgry 2007 S³owenia 2007 |
S£OWACJA: 26.05-27.05.2007
Tym razem wybra³y¶my siê z Basi± na wycieczkê pt. „Poszukiwanie z³otego runa” w Góry Szczawnickie. Argonauci Argonautami, ale sk±din±d równie¿ wiadomo, ¿e tam skarb twój, gdzie serce twoje... Wiêc nie tylko z³ote kopalnie i srebrne miasta, ale i zupe³nie inne skarby nas interesowa³y. ¦WIT Ruszyli¶my raniutko, o 6 w kameralnej grupce z PTT. W tempie dostojnym suniemy przez S³owacjê, gdzie co krok pasmo górskie, zabytki, czy jakie¶ ciekawostki. Mijamy Tatry, Wielk± i Ma³± Fatrê, ¿eby w koñcu dojechaæ do Gór Szczawnickich. KREMNICA
Po drodze robimy sobie postój w Kremnicy. Gdzie¶ pod nami s± pewnie wyrobiska kopalñ z³ota, dawno ju¿ nieczynnych. W ¶redniowieczu rozbrzmiewa³ tu pewnie gwar tych, co wytwarzaj± i po¿±daj± z³ota. Ju¿ w XIVw istnia³a tu mennica królewska, gdzie wybijano z³ote forinty. Nie wszystko jednak z³oto, co siê ¶wieci, a fortuna ko³em siê toczy. Siê potoczy³a i to nie z³oto widaæ na pierwszy rzut oka w Kremnicy, ale wynios³± kolumnê morow±, na której jak zwykle przeplata siê t³um ¶wiêtych. Tutaj szczególnie zadbano o patronów górnictwa. Miasteczko teraz jest ciche i spokojne. Tylko jaki¶ miejscowy kloszard towarzyszy naszej grupce i ciekawie na nas spogl±da. Mamy nieca³e pó³ godziny na zobaczenie Kremnicy. Pêdzimy we dwie do ko¶cio³a ¦w. Katarzyny, chwilê zatrzymujemy siê w neogotyckim wnêtrzu, po czym nie bez trudu (dziêki robotnikom budowlanym!) odnajdujemy wej¶cie na wie¿ê (bilet: 70SKK) i ju¿ mkniemy po krêtych schodach na górê.. Widok przepiêkny – czerwone rzêdy dachówek w¶ród bujnych zieleni± pagórków. Czas nas jednak pogania, wiêc i my gonimy dalej. GÓRY SZCZAWNICKIE – SITNO 1009 mnpm Z Kremnicy ju¿ niedaleko do celu. Mijamy Bañsk± Szczwnicê rzucaj±c okiem na wej¶cie do kopalni z³ota i doje¿d¿amy do Szczawnickiej Bani, niegdy¶ wa¿nego o¶rodka wydobycia rud. Przy drodze widaæ ma³e jeziorka – s± to tzw. tajchy – unikatowy system kilkudziesiêciu sztucznych zbiorników, które powsta³y dla celów przemys³owych, aby gromadziæ wodê odprowadzan± z kopalñ. L±dujemy nad jednym z takich jeziorek, które obecnie jest miejscem rekreacji okolicznych mieszkañców (budki, knajpy, pla¿a) Decydujemy siê na krótszy szlak na Sitno, bo chcemy mieæ potem jeszcze trochê czasu na zwiedzanie miasta. Szlak wiedzie przez las, pniemy siê ¶cie¿k± jednostajnie pod górê. Docieramy do ³±ki, gdzie spotykamy grupê dzieci z soko³em – nic dziwnego, to w koñcu ¶cie¿ka przyrodnicza. Znów wchodzimy w las i zaczynaj± siê schody. W sensie dos³ownym. Drypcimy wiêc po drewnianych stopniach a¿ do szczytu. Tu¿ przed wierzcho³kiem skrêcamy w prawo, aby z wystêpu skalnego podziwiæ widok. Na szczytowym p³askowy¿u stoi drewniana wie¿a widokowa, ale dzisiaj widoczno¶æ jest taka sobie, chwilê wiêc przysiadamy na kamieniach ko³o niej, by za chwilê szybko zej¶æ na dó³. Nad jeziorem czekamy na resztê grupy – pe³en relaks w skwarne sobotnie popo³udnie z ch³odnym piwem i lodami.
BAÑSKA SZCZAWNICA Do Bañskiej Szczawnicy docieramy pó¼nym popo³udniem. Miasteczko, jak to bywa w S³owacji ciche i spokojne, jakby siê zatrzyma³ czas. Gwarno i rojno jest jednak w okolicy zamku, gdzie w³a¶nie trwaj± jakie¶ imprezy historyczno-folklorystyczne. Tutaj w³a¶nie mamy szukaæ skarbów, jak pastuszek, któremu ukaza³a siê salamandra przyprószona z³otym i srebrnym py³em i zaprowadzi³a go w miejsce, gdzie dzisiaj jest Bañska Szczawnica. Tak sta³a siê jednym z najznamienitszych europejskich o¶rodków wydobycia szlachetnych kruszców. Nic to, ¿e by³o to dawno temu. Ca³e miasto okazuje siê skarbem wpisanym na listê UNESCO. Pomy¶leæ, ¿e ju¿ w XIIIw, zupe³nie tak jak my teraz, mieszkañcy dreptali tymi pofalowanymi uliczkami w górê i w dó³, min±wszy ratusz i ko¶ció³ ¦w. Katarzyny przemierzali obszerny plac ¦wiêtej Trójcy – tam gdzie po latach, po epidemii d¿umy stan±³ ogromny pomnik ¦w. Trójcy z czerwonego piaskowca (jest to najwy¿sza wie¿a morowa w S³owacji). Miasto rozwija³o siê dynamicznie – XVIIIw to szczyt jego rozwoju – Bañska Szczawnica sta³a siê wtedy trzecim co do wielko¶ci o¶rodkiem Korony Wêgierskiej. Wêdruj±c przez starówkê znajdujemy kolejny skarb – kolorow± figurê Jana Nepomucena z uwitym gniazdkiem zamiast aureoli. Widaæ, ptaszkowie niebiescy gustuj± w ¶wiêtych. Dalej, na kramach rozstawionych wokó³ zamku znajdujemy kolejne skarby – s³owacki oscypek i misternie ozdobione pierniczki (podobne wzornictwo zobaczymy w nastêpnym dniu w Èièmanach, ale o tym jeszcze nie wiemy). Pod murami siedz± Janosiki, z soko³ami przechadzaja siê sokolniki, swoje dzie³ka tworz± rzemie¶lniki. Dobiega muzyka bardzo klimatyczna – kto¶ gra na gê¶lach, mieszczki przechadzaj± siê w ¶redniowiecznych strojach. Wchodzimy na dziedziniec zamku – i tam jest w bród dóbr wszelakich w atmosferze etno-igrzysk. Garncarze, koronczarki, snycerze i hafciarki. Pod murem balia. Czy¿by ¦wiêto Kadzi? Tylko M³odych do us³ugiwania Damom jako¶ nie widaæ. No, ale to nie Toussaint i w ogóle nie ta bajka. Nieco zmêczone koñczymy poszukiwanie skarbów, których nie u¶wiadczy w kopalniach. Kopalnie zreszt± te¿ warto by³oby zwiedziæ – podobno bardzo wart jest tego szlak turystyczny pod ziemi±, ale to nie tym razem. BOJNICE Ruszamy do Bojnic. Na nocleg zatrzymujemy siê w hotelu o nios±cej z³e skojarzenia nazwie „Dru¿ba” – okazuje siê jednak nader przyjemnym miejscem – czyste, wygodne pokoje, a sam pawilon po³o¿ony w¶ród roz¶wiergotanych kosami drzew (nocleg ze ¶niadaniem i obiadokolacj±: 700SKK). Jeszcze przed snem robimy sobie krótki rekonesans na starówkê. Nastrojowo i ciep³o – aleja prowadz±ca do bajkowego zamku pe³na kafejek i innych turystycznych przybytków. Na alejkach rozleniwieni sobotnim upa³em ludzie... Za dnia zamek wygl±da inaczej – mniej tajemniczo, a bardziej imponuj±co. Po przej¶ciu przez bramê widaæ roz³o¿ysta lipê – najstarsz± w S³owacji „Podµa povesti zasadil túto lipu Matú¹ Èák Trenèiansky v roku, keï zomrel posledný kráµ z rodu Arpádovcov Ondrej III., teda roku 1301.” Sam zamek powsta³ w XIIw, ale w obecny kszta³t zyska³ dopiero w XIXw, gdy nale¿a³ do rodu Palffych. Ekscentryczny graf Jan Francisek Palffy, wiele je¼dzi³ po Europie. Zakocha³ siê nieszczê¶liwie we francuskiej ksiê¿niczce, niestety, odtr±cony, wykoncypowa³, ¿e mo¿e jak zbuduje zamek w stylu romantycznych neogotyckich budowli, panna zapa³a doñ afektem. Bojnicki zamek zosta³ wiêc ca³kowicie przebudowany – powsta³y blanki, wie¿e, wie¿yczki i wie¿yczusie, wykusze itp. ozdoby. Wnêtrza te¿ ozdobi³ eklektycznie. Licytowa³ zawziêcie na europejskich aukcjach ozdoby, meble, bibeloty, cacuszka. Monokl, bokobrody, cylinder, afekt niespe³niony, b³ysk w oku i jedna my¶l : „Zamek swój widzê ogromny” Szalony graf... Pod koniec ¿ycia nie korzysta³ z luksusów swojego zamku, tylko przemieszcza³ siê z miejsca na miejsce, aby uciec przed prze¶laduj±cym go mê¿czyzn± w czerni. A rodzina, nie maj±c zrozumienia dla romantyzmu, nasy³a³a na niego psychiatrów... Umar³ w Wiedniu, ale jego szcz±tki wróci³y do Bojnic, co przewidzia³ w testamencie (zreszt± podwa¿anym przez rodzinê): „Ja, gróf Ján Franti¹ek Pálffy, nech umriem kdekoµvek, moje pozostatky treba odnies» do Bojníc.” W 1939r. zamek kupi³ Bata – zamek za buty. Weso³y jest maria¿ ekonomii z histori±. Wojna jednak szybko zmiot³a wszelkie marzenia i plany, po czym ustrój sprawiedliwo¶ci dziejowej zabra³ bogatym, odda³ biednym. Tym sposobem skoñczy³y siê szaleñstwa, a powsta³o pañstwowe muzeum (bilet: 180SKK). Które niniejszym zwiedzamy. Wnêtrza w ró¿nym stylu, pomieszczenia prywatne, portrety dawnych w³a¶cicieli, ich krewnych i znajomych, wspania³a ornamentyka. Pod zamkiem jest grota w trawertynowej skale, do której wiedzie 26m studnia. My zstêpujemy do otch³ani po schodach. Najpierw zatrzymujemy siê przy krypcie, gdzie jest grobowiec z truch³em (jak mówi przewodniczka) grafa Jana i jego rodziny. Stamt±d jest przej¶cie do groty, gdzie bije ¼ród³o, które wyrze¼bi³o ska³ê, i gdzie znaleziono szkielet neandertalczyka.. Nastrojowo tu musi byæ podczas nocnego zwiedzania zamku. W ogóle imponuj±ce jest jak S³owacy wykorzystuj± swoje zabytki – ile maj± pomys³ów na jak najbardziej atrakcyjne przedstawienie historii i wykorzystanie walorów. W samych Bojnicach to: dzienne i nocne zwiedzanie, Miêdzynarodowy Festiwal straszyde³, Walentynkowy weekend, Dni rycerskie, Szko³a w muzeum, Bojnickie lato kulturalne, Dni rycerskie, Szlacheckie Bo¿e Narodzenie i Trzech Króli, przegl±d teatralny. W rozleg³ym parku obok zamku jest najstarsze w S³owacji Zoo, a obok termalne k±pielisko. Na to nie mamy ju¿ czasu, bo czekaj± na nas góry. MA£A
FATRA – KLAK (1351mnpm)
Czekaj± na nas góry. Po drodze na Faczkowsk± Prze³êcz
ma³e przebieranko i mo¿emy wychodziæ na
szlak wiod±cy
na jeden ze szcztów Ma³ej
Fatry – Klak. Pocz±tek drogi jest bardzo ³agodny – otwarta przestrzeñ,
pachn±ce
³±ki, ¶wiergot ptasz±t. Szybko jednak wchodzimy w las, szlak siê zwê¿a,
pod³o¿e
robi siê coraz bardziej b³otniste. Niestety, nie wszyscy maj± kije,
wiêc co
chwilê kto¶ ze¶lizguje siê w dó³. Ju¿ sobie wyobra¿amy zej¶cie, a
w³a¶ciwie
¶lizg w dó³ z tych warunkach. W koñcu droga przez b³oto koñczy siê,
chwilê
odpoczywamy na wielkiej ³±ce z widokiem na góry i pe³nika
europejskiego. Dalej
droga jest ju¿ sucha, ³agodna i szeroka. Towarzyszy nam
charakterystyczna woñ,
bo brzegi lasu s± poro¶niête czosnkiem
nied¼wiedzim. Przed samym szczytem pojawiaj± siê malownicze ska³ki i
coraz
piêkniejsze widoki. Spotykamy tu dzielnych cyklisytów z Krakowa.
Rodacy! ÈIÈMANY Po drodze zatrzymujemy siê na chwilê w unikatowej, malowanej wiosce Èièmany, gdzie mieszkañcy swoje potrzeby estetyczne realizuj± w sposób konsekwentny od 200 lat. Maluj± cha³upy, zbudowane z ciemnych bali w bia³e, geometryczne wzroki, jakby ¿ywcem przeniesione z wzorów do haftowania. Wygl±da to bardzo ciekawie – ca³a uliczka w jednolitej, trochê jakby indiañskiej ornamentyce. Jednolitej, ale zró¿nicowanej – ka¿dy dom ma rys charakterystyczny, zw³aszcza elementy na szczytach domów s± zró¿nicowane – ptaki, romby, ga³±zki. I to nie tylko domy s± tak malowane, ale i inne elementy architektury, np. studnia, mostek, p³oty. Szkoda, ¿e muzeum jest ju¿ nieczynne, mo¿na by siê dowiedzieæ wiêcej o historii tej wsi. BETLEJEM - RAJECKA LE¦NA
Ostatni przystanek w drodze to
Rajecka Lesna (dawniej Frivald) w pobli¿u ¯yliny, gdzie od XV wieku
odbywa³y
siê mariackie pielgrzymki. Celem pielgrzymek by³ neogotycki Ko¶ció³
Narodzenia
Matki Bo¿ej, teraz przybysze g³ównie odwiedzaj± Betlejem. W budynku
obok, w
Domu Narodzina Bo¿ego znajduje siê bowiem najwiêksza rze¼ba drewniana
na
¶wiecie – Szopka S³owacka. Jest to dzie³o jednego cz³owieka – Józefa
Pekaru. Podobno wy¶ni³ to Betlejem
– zobaczy³ we
¶nie ruchom± szopkê ze ¦wiêt± Rodzin± w centrum i ca³ym krajem
dooko³a. Rze¼bi³ kolejne fragmenty
dzie³a, a in¿ynier Stanis³aw Machovcak o¿ywia³ drewniane figury za
pomoc±
ukrytych ³añcuchów rowerowych i silniczków. Ca³a S³owacja w jasnym
drewnie, od wschodu
do zachodu. S± zamki, szczyty gór,
Dunaj z p³yn±cymi przezeñ statkami, i ludzie zajmuj±cy siê
charakterystycznymi
dla danego regionu pracami: zbieracze winogron, tkacze, górnicy,
rolnicy,
biesiaduj±cy w karczmie, p³awi±cy siê w k±pieliskach, praca i zabawa.
Poznajemy
te¿ Bojnice z szalonym zamkiem i
zjawiskowe Èièmany. Faktycznie – S³owacja w miniaturze. Józef Pekaru
doczeka³
siê po¶wiêcenia Betlejem przez Jana Paw³a II w 2002r., dwa tygodnie
potem
rze¼biarz zmar³... Zostawiaj±c po sobie niew±tpliwy skarb.
Mieli¶my
jeszcze w planach Rajeckie Teplice. Nie ma jednak ju¿ czasu, zreszt± o
tej
porze, pod wieczór, pewnie i tak k±pieliska s± nieczynne. ***
Kolejny kawa³ek S³owacji – jak skarby wydobyte z zakopanej w górach skrzyni... Te kawa³ki uk³adaj± mi na kszta³t puzzli. Za ka¿dym razem widzê inne miejsce S³owacji, a z ich sumy wy³ania siê co¶ bardzo piêknego. Nied³ugo tu wrócê po kolejny puzzel. Tym razem tatrzañski. 03.06. 2007
|